Przeszłam w swoim życiu tak wiele infekcji, że nie jestem w stanie ich policzyć. Mam na myśli zarówno te poważne, groźne, jak i zwykłe przeziębienia – choć i one nierzadko są wielkim wyzwaniem i wyboistą przeprawą, gdy choruje się na SMA (ale o tym innym razem). Wiele razy leżałam tygodniami w szpitalu i walczyłam o życie, mimo iż infekcja z pozoru wydawała się niegroźna: lekki katar, ból gardła. Te doświadczenia nauczyły mnie, że lepiej jest zapobiegać niż leczyć. Nic dziwnego, że podczas gdy szaleje koronawirus, chronię się jak mogę, nie wierzę w globalny spisek i nie ufam koronasceptykom, którym wydaje się, że dzięki kilku szkodliwym filmikom na YouTube skończyli medycynę.

Telewizja obraża Twoją inteligencję, ale w internecie też nie jest lekko

Liczba osób, które nie wierzą w pandemię, jest zatrważająca – szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że mamy XXI wiek i naprawdę wygodny dostęp do wszelkiego rodzaju informacji. Choć zweryfikowanie tego, co słyszymy w mediach, zajmuje co najwyżej kilka minut, społeczeństwo jest zbyt leniwe i woli powtarzać jak mantrę to, co usłyszało w telewizji.

Jest jednak również grupa osób uważających się za bardzo oświecone, bo nie oglądają telewizji. Może i byłabym w stanie to pochwalić, bo jestem zdania, że żadna telewizja nie mówi prawdy, ale niestety przy doniesieniach z internetu też trzeba wiele odsiewać. I tak wracamy do punktu wyjścia, bo ludzie nie lubią fatygować się samodzielnym myśleniem.

Koronawirus jest ogromnym dramatem całego świata i pokazuje, że w obliczu choroby nie ma znaczenia majętność, pozycja społeczna czy poglądy. Zachorować może każdy, również ten, kto nie wierzy w niebezpieczeństwo i pandemię. Tylko jakim ignorantem trzeba być, by nie wierzyć w istnienie wirusa, który zabija miliony osób na całym świecie? I nie mam na myśli tylko ludzi zakażonych – dostęp do leczenia w ogóle jest utrudniony, a niektóre osoby rezygnują z niego ze strachu. I ja im się nie dziwię.

Myślisz, że Tobie nic nie grozi. I mam nadzieję, że się nie zdziwisz

Argument o tym, że na koronawirusa umierają tylko osoby starsze jest nieaktualny i niestosowny. Po pierwsze, na świecie było już wiele ofiar, które nie były seniorami – nierzadko to nastolatki czy dzieci. Nie każdy z nich miał choroby współistniejące. Większość ofiar miała jednak bliskich: rodzinę, przyjaciół. Ci bliscy cierpią po ich utracie, a w przeżywaniu żałoby raczej nie pomaga im banda oszołomów wrzeszcząca wszędzie, gdzie się da, że trzeba „zdjąć kaganiec”.

Koronawirusowym buntownikom wydaje się, że są nieśmiertelni i komu jak komu, ale im na pewno nic nie grozi. Dlatego każdego dnia dobrowolnie narażają zdrowie i życie swoje, swoich bliskich oraz setek ludzi, których spotykają w sklepach, na ulicach czy w komunikacji miejskiej. Niestety nasze społeczeństwo ma to do siebie, że dopóki coś bezpośrednio nie dotknie jego lub jego najbliższego otoczenia, ma tendencję do negowania faktów. To męczące i utrudnia dyskusję z ludźmi, ale niestety taka postawa jest wśród nich zbyt mocno zakorzeniona, by dało się ją masowo wyplenić.

Najgłupsze mity na temat koronawirusa, które można obalić w mniej niż minutę

Jak pisałam wyżej, weryfikacja informacji niestety nie jest dla ludzi czymś naturalnym. Jeżeli pasuje nam jakaś teza, po prostu przyjmujemy ją za pewnik i powtarzamy dalej. Właśnie dlatego media z łatwością mogą manipulować społeczeństwem i wzbudzać w nim pożądane nastroje. Nie inaczej jest w przypadku koronawirusa, ale tutaj do gry wchodzi jeszcze internet, w którym właściwie każdy może wypuścić fake newsa. Taka informacja idzie w świat, a ludzie zaczynają ją powtarzać. I robi się problem, bo gdy każdy zaczyna mieć swoje racje, fakty schodzą na dalszy plan. Mitów na temat koronawirusa było mnóstwo, ale większość z nich trudno traktować poważnie, jeśli ma się choć odrobinę oleju w głowie.

MIT: Wszystko przez 5G
To oczywiście nieprawda. 5G to technologia mobilna piątej generacji, która jest nowym standardem sieci komórkowej. Nie trzeba być ani alfą, ani omegą, by wiedzieć, że wirusy nie przenoszą się za pośrednictwem sieci komórkowych czy fal radiowych. W krajach, w których nie funkcjonuje 5G, koronawirus też jest realnym problemem.

MIT: Maseczki mnie zabiją
Gdyby to było prawdą, nie mielibyśmy chyba na świecie medyków, szczególnie chirurgów. Maseczki mogą być niewygodne (aby spełniały swoją funkcję, muszą dobrze przylegać), ale nie zabijają, nie powodują zatrucia CO2 czy niedoboru tlenu. Nosząc je, chronisz nie tylko innych, ale również siebie. Ważne, aby wystarczająco często wymieniać maseczki na nowe: jeśli używasz jednorazowych, nie noś ich przez kilka dni.

MIT: Jestem młodą i zdrową osobą, nic mi nie będzie
Znowu pudło. Dotychczasowe badania i doświadczenia pokazują, że choroba zazwyczaj ma najcięższy przebieg u osób starszych i/lub schorowanych. Zachorować może jednak każdy z nas, a to, jak potoczy się choroba, zależy od wielu czynników, na przykład bieżącej dyspozycji naszego organizmu. Poznaliśmy już jednak wiele przypadków (zarówno w Polsce, jak i w innych krajach) ciężkiego przebiegu koronawirusa u osób młodych i zdrowych. Nigdy nie mamy pewności, jak zareaguje nasz organizm.

MIT: Jeśli pójdę na imprezę, ale będę uważać, na pewno nic mi się nie stanie
To wcale nie jest takie pewne. Wiele osób nie może pozwolić sobie na siedzenie w domu – powodem jest chociażby praca. Jeśli jednak możemy nie wychodzić, warto z tego skorzystać. Nie jesteśmy w stanie w stu procentach uchronić się w dużym skupisku ludzi, nawet, gdy przestrzegamy środków ostrożności. Poza tym, nie oszukujmy się, ale na imprezach mało kto nosi maseczkę i pamięta o dezynfekowaniu rąk.

MIT: Po powrocie do domu wystarczy umyć ręce
Nie! Naukowcy udowodnili, że koronawirus jest bardziej zaraźliwy niż jakiekolwiek inne znane nam wirusy, dlatego samo umycie rąk po powrocie z zewnątrz nie wystarczy. Równie ważne jest zdezynfekowanie telefonu oraz innych rzeczy, które mieliśmy ze sobą – najlepiej od razu, by uniknąć sytuacji, w której musimy pilnie odebrać telefon, a później zapominamy umyć rąk. Warto również zmienić ciuchy.

MIT: Koronawirus to spisek
To zdecydowanie jeden z najdurniejszych, ale zarazem najpopularniejszych mitów. Można go jednak łatwo wyjaśnić – jeśli nie potrafimy czegoś zrozumieć, a jednocześnie odczuwamy lęk, staramy się to sobie tłumaczyć na różne sposoby, nawet te najbardziej absurdalne. Nasza bezbronność popycha nas do wiary w mistyfikacje, bo tak jest łatwiej. Prosta psychologia. Na dodatek szerzenie teorii spiskowych pozwala łatwo zaistnieć w internecie. Trudno jednak uwierzyć w zasadność takiego myślenia. Nie mam wątpliwości, że w obecnym świecie ktoś na pewno wyłamałby się z globalnego spisku. Zresztą, na koronawirusie cierpi gospodarka każdego kraju – który rząd na świecie celowo robiłby sobie taką krzywdę?

Chroń siebie i ludzi

Od samego początku w mediach przekaz był jeden: noś maseczkę, bo dzięki temu chronisz innych. Nie podoba mi się to i nie uważam, że taka teza jest prawdziwa. Bo owszem, chronisz w ten sposób innych – gdy kichniesz albo kaszlniesz, nie rozsiejesz zarazków na wszystkich wokół – ale również siebie. Jeśli osoba, która nie ma maseczki, jest chora i transmituje wirusa, twoja maseczka sprawia, że do twojego organizmu zarazków dotrze mniej. Im mniejsza ilość zarazków, tym niższe szanse na zakażenie.

Twoja nieodpowiedzialność i lekkomyślność może być czyimś dramatem. Zanim następnym razem zrezygnujesz z maseczki albo zsuniesz ją pod nos, zastanów się, czy chcesz być pośrednim powodem czyjegoś cierpienia związanego z utratą bliskiej osoby.

W tym temacie udzieliłam wywiadu dla portalu NOIZZ.pl, do przeczytania którego zapraszam.

Podziel się swoją opinią!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.