Choć wielu ma kontakt z osobami dotkniętymi niepełnosprawnością, nie każdy wie, jak powinien zachować się w naszym towarzystwie. Klasyczną odpowiedzią na takie wątpliwości jest: „normalnie!”, ale wiem, że to ani nie rozwiązuje, ani nie łagodzi problemu. I choć my, osoby z niepełnosprawnościami, naprawdę chcemy, by traktować nas normalnie, to uważam, że jest kilka kwestii, które warto przedyskutować. Pomoże to uniknąć niezręczności po obu stronach.

Niepełnosprawność nie wyklucza

Niezależnie od tego, z jaką niepełnosprawnością borykamy się na co dzień, nie jesteśmy w żaden sposób gorsi od reszty społeczeństwa. Niby każdy o tym wie, ale gdy przychodzi co do czego, wychodzą różne kwiatki. Ludzie tak mocno chcą pokazać, iż nie przeszkadza im niepełnosprawność, że ciągle ją podkreślają.

Nie chcę nikogo oceniać – wiem, że ten temat wydaje się delikatny. Chodzi bowiem o to, by nikogo nie urazić, nie spowodować dyskomfortu i nie sprawić, że zrobi się niezręcznie. Podtrzymuję, że najlepszym, co można zrobić, jest traktowanie osób z niepełnosprawnościami całkiem normalnie. Poniżej wyjaśniam, jak radzić sobie z tym w newralgicznych momentach.

Pomagaj, ale nie uszczęśliwiaj na siłę

Istnieje cała masa różnych niepełnosprawności. Zwykle są one mocno odmienne; fakt, że dwie osoby siedzą na wózku, wcale nie musi oznaczać, że zmagają się z tym samym schorzeniem. Co za tym idzie, jedni potrzebują pomocy, a inni są na tyle samowystarczalni, by nie musieć liczyć na innych. Tak czy inaczej, każdy doceni zapewne chęć wsparcia, ale zanim go udzielisz, najpierw zapytaj. Nie tylko okazujesz tym szacunek do autonomii osoby, ale również możesz liczyć na to, że jeśli potrzebuje ona pomocy, powie Ci dokładnie, jak jej udzielić. Złym pomysłem jest zgadywanie i stosowanie metody prób i błędów – łatwo można w ten sposób zrobić przypadkiem krzywdę.

Nie pomijaj w rozmowie

Wielokrotnie mi się to zdarzyło. Najpierw myślałam, że wiele osób nie traktuje mnie serio, bo byłam dzieckiem, a później nastolatką, jednak z czasem okazało się, że nie w tym rzecz. Ludzie mają często tak dużą obawę, że urażą, iż wolą nie odzywać się wcale. I to chyba uraża bardziej niż nieprzemyślane słowo. Co denerwuje mnie najbardziej? Gdy ludzie chcą dowiedzieć się czegoś o mnie, ale pytają o to moich rodziców. No i absolutny hit: podczas jednych świąt, w roku, gdy pisałam licencjat, członkini rodziny zapytała mnie… jak idzie mi w szkole i jakie mam oceny.

Nie określaj przez niepełnosprawność

Gdy mówisz komuś o zdrowej koleżance, a dana osoba nie potrafi skojarzyć, o kogo chodzi, próbujesz przypominać na różne sposoby. Ta blondynka. Ta w okrągłych okularach. Ta, która ma na ramieniu tatuaż. A jak określisz osobę z niepełnosprawnością? Pewnie powiesz, że to ta, która jeździ na wózku/chodzi o kulach – i cel zostanie osiągnięty, bo skojarzenie zadziała. Ale nie po to mamy tak bogaty język, by chodzić na skróty. Osoby z niepełnosprawnościami nie chcą być określane ani przez swoje schorzenie, ani przez wózek/balkonik/kule. Znam ludzi, którzy mimo ograniczeń w postaci np. wózka żyją aktywniej niż wiele zdrowych. Nie jest w porządku szufladkowanie ich na podstawie schorzenia, które w żaden sposób nie jest zależne od nich.

Nie zakładaj nic z góry

Ludzie tak bardzo nie chcą urazić osoby, która nie jest w pełni sprawna, że czasem z góry wykluczają ją z różnych aktywności. Rozumiem dobre intencje, ale niestety jest to krzywdzące. Osoby o ograniczonej sprawności same wiedzą najlepiej, z czym dają radę, a z czym nie. Jeśli masz wątpliwości, po prostu pytaj. Wiem, że możesz czuć się wówczas niekomfortowo, ale to najrozsądniejsze wyjście, które pozwoli uniknąć niezręczności. Większość nie ma problemu z tym, by wytłumaczyć niejasności.


W skrócie: wózek, kule, balkonik czy jakiekolwiek inne ograniczenia ruchowe są realnym problemem. W większości przypadków można jednak znaleźć rozwiązanie, które pozwoli ominąć przeszkody. Choć one pojawiają się i będą pojawiać się nadal, nie warto pozwalać na to, by wykluczały z życia społecznego osoby z niepełnosprawnościami. Nie wiesz, jak poradzić sobie z konkretnym ograniczeniem? Po prostu zapytaj. Żyjąc z chorobą na co dzień, zwykle mamy opracowane rozwiązania wielu problemów i wiemy, jak je stosować. A jeśli nie, to wspólnymi siłami na pewno łatwiej będzie znaleźć wyjście nawet z najtrudniejszej sytuacji. 🙂

Jeśli macie jakieś wypróbowane sposoby na to, jak unikać najczęstszych przeszkód, możecie napisać o nich w komentarzach. Może komuś się przydadzą.

Podziel się swoją opinią!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.